Nie zatrzymał się do kontroli drogowej, ponieważ... "nie chciało mu się z nikim rozmawiać"
Jastrzębscy wywiadowcy ścigali kierowcę samochodu marki Mini Cooper, który nie zatrzymał się do kontroli. Po kilku kilometrach ucieczki, sprawca był już w ich rękach mundurowych. 40-letni mieszkaniec Jastrzębia-Zdroju, który był pijany oraz miał już sądowy zakaz prowadzenia pojazdów.
Dzisiejszej nocy parę minut po 1.00 jastrzębscy wywiadowcy podczas patrolu zauważyli na ulicy Granicznej samochód marki Mini Cooper na włoskich numerach rejestracyjnych, który postanowili zatrzymać do kontroli drogowej. Mundurowi włączyli sygnały świetlne i dźwiękowe i ruszyli za autem. Kierowca najpierw zwolnił, włączył światła awaryjne, po czym gwałtownie przyspieszył. Nie reagował na sygnały nakazujące zatrzymanie pojazdu. W trakcie ucieczki swoją agresywną jazdą zagrażał innym uczestnikom ruchu drogowego. Po kilku kilometrach ucieczka zakończyła się na ulicy Granicznej, gdzie pojazd został zablokowany przez policyjny radiowóz.
Nieodpowiedzialnym kierowcą okazał się 40-letni jastrzębianin. Szybko wyjaśniła się też przyczyna jego ucieczki - mężczyzna był pijany. Po przebadaniu okazało się, że ma ponad promil alkoholu w organizmie. Ponadto po sprawdzeniu go w policyjnych systemach informacyjnych okazało się, że nie ma prawa jazdy oraz posiada dwa zakazy prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych. W rozmowie z mundurowymi kierowca stwierdził, że uciekał także dlatego, że... „nie chciało mu się z nikim rozmawiać". Teraz o jego dalszym losie zdecyduje sąd.
Przypominamy, że od 1 czerwca 2017 roku niezatrzymanie się do kontroli jest przestępstwem. Kierowca uciekający przed Policją musi liczyć się teraz z karą do 5 lat więzienia. Na osoby łamiące nowe przepisy sądy nakładają też bezwzględny zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów nawet na 15 lat.