Wiadomości

Być kobietą w policyjnym mundurze. Kobieta dzielnicową?

Data publikacji 11.03.2020

Co powoduje, że młoda dziewczyna tuż przed maturą zaczyna myśleć o pracy w Policji. Czy wie, że będzie mieć kontakt z przestępcami, zacznie bywać na melinach. Prawdopodobnie zostanie obrzucona wulgaryzmami. Czy praca w tej formacji to dobre miejsce dla kobiet?

Aspirant Ewelina Gola pracę w Policji zaczęła w 2007 roku. Parę lat wcześniej, młoda dziewczyna tuż przed maturą zaczęła interesować się tą formacją.

- Patrząc na policjantów i ich pracę widziałam głównie to, że pomagają ludziom. Są jednymi z pierwszych, do których może zwrócić się człowiek, kiedy ma problem, w domu, rodzinie, jest ofiarą przemocy czy innego przestępstwa. Tak właśnie postrzegałam tą służbę - mówi policjantka.

Przygoda w Policji tak naprawdę zaczyna się od pobytu w szkole policyjnej. W przypadku naszej bohaterki był to Słupsk. Tam, bez żadnej taryfy ulgowej, panie przechodzą taką samą „wyćwikę”, jak ich koledzy. Przecież w starciu z przestępcami nie będą mieć żadnych ułatwień. W skrajnych sytuacjach muszą umieć ratować życie cudze, niejednokrotnie swoje.

Jednak prawdziwa szkoła życia zaczyna się w prewencji. Tam świeżo upieczona policjantka lub policjant przechodzi chrzest bojowy. To właśnie tam młody człowiek przekonuje się, czy praca w Policji to jest „to”, czy daje radę, czy wytrzymuje fizycznie i psychicznie.

W 2007 roku pani Ewelina Gola trafia w szeregi jastrzębskiej policji. I jak, każdy mundurowy, skierowana jest do prewencji. Mówiąc prościej, jeździ w patrolu i podejmuje wszelkie możliwe interwencje.

- Pamiętam interwencję w jednym z mieszkań, w którym znajdował się pobudzony mężczyzna. Miał nóż i groził, że się zabije. Na takich interwencjach trzeba być przygotowanym na każdą sytuację. Wspólnie z kolegami po obezwładnieniu desperata, został przewieziony do szpitala, ponieważ stwarzał zagrożenie dla siebie samego - wspomina pani aspirant.

Tak właśnie w praktyce wygląda ratowanie ludzkiego życia. Nawet wbrew człowiekowi, który nie oczekuje pomocy.

Były też typowe interwencje domowe. Wówczas policja jest wzywana do nieporozumień, bywa, że podczas mocno zakrapianych imprez.

- Nie zawsze nasza interwencja jest potrzebna. Jednak podejmujemy każde wezwanie, bo z góry nie wiemy, co się dzieje. Zdarza się, że odwozimy agresywnego męża czy partnera do wytrzeźwienia, bo jest niebezpieczny dla rodziny - mówi.

Ewelina Gola pracowała w prewencji sześć lat. Tam uczyła się policyjnego rzemiosła. To służba niełatwa, pełniona o różnych porach dnia i nocy. Tam następuje weryfikacja, czy ktoś nadaje się  do tej pracy, czy nie.

W 2013 roku Ewelina Gola została dzielnicową osiedla Staszica i pełni tą funkcję do dzisiaj. Niektórzy uważają, że to stanowisko jest nudne.  Bo cóż może się dziać „na osiedlu”. Nic bardziej mylnego. To właśnie tam tkwią prawdziwe problemy. Nierzadko dochodzi do dramatycznych sytuacji w murach mieszkania, o których inni udają, że nie wiedzą.

- Kiedyś przyszedł do mnie mężczyzna, który poprosił o poradę, co ma zrobić, ponieważ jest ofiarą przemocy domowej ze strony żony. Dla mnie było to pozytywne zaskoczenie, że ludzie przychodzą i otwierają się, mówią o swoich problemach, chcą coś zrobić ze swoim życiem – wspomina pani Ewelina.

Dzielnicowy to policjant pierwszego kontaktu. Właśnie to on ma najlepsze rozeznanie wśród mieszkańców.  Do tego potrzeba predyspozycji, umiejętności nawiązania kontaktów, rozmowy. Z pewnością nie jest to prosta praca.

- My dzielnicowi staramy się przekonać ludzi, że dzielnicowy to ktoś, do kogo można zwrócić się z różnymi problemami. Nie zawsze jesteśmy w stanie od razu pomóc. Jednak wiemy, gdzie skierować człowieka, wskażać mu jak rozwiązać problem. Może to być, na przykład podanie adresu ośrodka leczącego alkoholizm czy inne uzależnienia, innym razem – skierowanie do psychologa, czy pomoc w zgłoszeniu przestępstwa – wyjaśnia pani aspirant.

Jaką dzielnicową chce być aspirant Ewelina Gola?

- Przede wszystkim, taką, z którą da się porozmawiać, powiedzieć, co człowiekowi leży na sercu. Czasami mieszkańcy zgłaszają poważne problemy, ktoś kogoś pobił, napadł, okradł, ale czasami są to takie rozmowy o codzienności. Uświadamiamy też ludziom istniejących zagrożeniach i sposobach zachowania. I na to wszystko składa się praca dzielnicowego - podkreśla aspirant Ewelina Gola.

Katarzyna Barczyńska-Łukasik 

Źródło: www.jastrzebieonline.pl

Powrót na górę strony